poniedziałek, 30 marca 2015

#Łaciata recenzja ~ 9

"Ostatnia piosenka" - Nicholas Sparks


   Nicholas Sparks pokazał mi swoją wielkość w "Ostatniej piosence", jak i innych powieściach, które zajmują teraz przestrzeń jednej z moich półek. Obecnie w swoich zbiorach posiadam dziesięć książek tego autora, co nie znaczy, że stronię od innych pisarzy. Zaskakuje mnie to, jak precyzyjnie buduje on zdania i jak wspaniałe historie dzięki niemu widzą światło dzienne. 
   Historia Ronnie i Will'a doczekała się ekranizacji w 2010 roku, a w główne role wcielili się m.in. Miley Cyrus, Liam Hemsworth i Greg Kinnear. Film bardzo mi się podobał mimo tego, że przedstawiał zmienioną historię pianistki, żeby nie powiedzieć inną. Wizja Julie Anne Robinson przypadła mi do gustu dlatego, że pod względem emocjonalnym była bardzo rozbudowana i sprawiała, że widz tonął w wytworzonej przez nią czeluści, płacząc i śmiejąc się wraz ze zmianami losów bohaterów.

   Sekretem całej książki jest wielka, rodzicielska miłość, którą Steve okazuje swojej zbuntowanej, zagubionej córce Ronnie. Mężczyzna nie patrzy na wszystkie przykrości jakimi odpłaca się jego starsze dziecko na ofiarowane z głębi serca dobro, pokazuje Ronnie, że jest silny i gotowy na poświęcenie dla niej. Dziewczyna zauważa to i można by powiedzieć, że dzieje się to zbyt późno, ale moim zdaniem, nigdy nie jest za późno na pójście w dobrym kierunku. 

   Will jest postacią ważną w romantycznej części powieści. Staje się on pierwszą miłością Ronnie, ku jak mi się wydaje, jej własnemu zaskoczeniu. Jak widać, czasem najłatwiej nam zadurzyć się w tym, co początkowo odpychamy. A może tak naprawdę tylko ukrywamy uczucia żywione do innych? Tego nikt nie jest w stanie ocenić, nawet największej sławy psychiatra, pozostawiam to więc jako słodką tajemnicę, a na powyższe pytanie każdy z Was niech odpowie sobie indywidualnie, jeśli ma taką potrzebę.

   Koniec książki jest przepiękny i scala wszystkie te linijki tekstu, nadając im sens. Pokazuje moc drugiej szansy i zmiany swojej decyzji, którą podjęliśmy pod wpływem impulsu. Lektura "Ostatniej piosenki" krótko mówiąc, zmusza do refleksji nad swoim życiem, postępowaniem i uczciwością. Autor pokazuje nam, że na pracę nad swoim charakterem nigdy nie jest za późno i czas, który poświęcimy na tę zmianę nie jest straconym.

   "Ostatnia piosenka" jest książką o rozstaniach i powrotach. Pokazuje je w bardzo realistyczny sposób, dzięki czemu czytelnikowi łatwiej wejść do świata bohaterów i zapoznać się z ich problemami i wątpliwościami.

   W książce Nicholasa Sparks'a podoba mi się również to, że nie pomija ona wartości jaką dla człowieka jest Bóg i wskazuje wszystkim, jak wielką wagę ma wiara w Niego w zwyczajnym życiu. Los odmienia się szybko, zdawać się by mogło, że przypadkiem, ale ja wierzę, że to wszystko jest zaplanowane w głowie tego Jedynego. Książka obudziła we mnie nadzieję, że tak może naprawdę być.

   "Bóg, zrozumiał nagle, jest miłością w najczystszej formie i w tych ostatnich miesiącach spędzonych z dziećmi czuł Jego dotyk, tak jak słyszał muzykę, która wydobywała się spod palców Ronnie."

Misia.
OCENA KSIĄŻKI:  4/5

3 komentarze:

  1. A ja tylko oglądałam film i był fajny, chociaż typowe romansidło XD
    Niestety raczej w najbliższym czasie chyba nie sięgnę po żadną książkę Sparksa, bo kurczę jakoś takie typowe romanse, miłość, szczęście, smutek, kwiatki mnie na razie nie ciągnie, ale chyba polecasz i masz ich tak wiele, więc może kiedyś. :) /pstronk

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, polecam. Typowe romanse - to normalne romanse. Wolę je bardziej, niż science fiction, które Ty ubóstwiasz, Asiu. :) A każda książka Sparksa wnosi do życia jakąś odrębną wartość, której należy szukać, choć mam wrażenie, że Ty nie zwracasz na takie rzeczy uwagi. Jesteśmy dowodem na to, że ludzie różnią się od siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja po przeczytaniu książki stwierdzam, że książka jest zdeydowanie lepsza od filmu :) Bardzo wzruszająca opowieść :) gorąco polecam :)

    OdpowiedzUsuń